Poradnik SEO dla blogerów

Drodzy Państwo! Prezentuję niniejszym darmowy, z hashtagiem #DIY i zarazem najlepszy poradnik SEO dla blogerów jaki znajdziecie w całych internetach. Zapytacie na czym polega jego najlepszość? Nie pytajcie! Czytajcie. Udzielam gwarancji 100% satysfakcji i zapewniam zwrot lajków wszystkim niezadowolonym.

W pierwszej kolejności ustalmy fakt podstawowy: SEO w moim rozumieniu to nie jest hackowanie Google ani robienie dobrze robotom indeksującym. Na pierwszym miejscu jest czytelnik, czyli żywy człowiek. Tak się fajnie składa, że wujek Google bardzo lubi, kiedy tworzysz coś wartościowego dla ludzi, ponieważ jest to…

Najtrudniejsza część pozycjonowania

Jeżeli prowadzisz własny blog, najtrudniejszą część pracy związaną z SEO masz już załatwioną – na blogu masz unikalną, dobrej jakości treść. Bardzo, bardzo dobrze. Google już Cię uwielbia. Teraz pogadajmy o tej prostszej części roboty, której o dziwo prawie nikt z blogerów i właścicieli wszelakiej maści stron internetowych nie robi dobrze.

seo wordpress blogi

Tak. Zgadza się. Mało kto robi to dobrze. Poświęcamy kilka godzin, a czasem i kilka dni na stworzenie genialnego wpisu, by na koniec nie poświęcić dosłownie 5 minut na kilka magicznych, super prostych, a przy tym niezwykle potężnych sztuczek SEO. Choć „sztuczek” to chyba zbyt mocne słowo. Bardziej trafne byłoby określenie optymalizacji bloga w taki sposób, aby zapewniał czytelnikom jak najlepsze doświadczenia.

* Poniższe techniki od kilku lat stosuję z powodzeniem na swoim blogu kulinarnym www.zajadam.pl i muszę się w tym miejscu pochwalić, że kilka dni temu Google Analitycs po raz pierwszy w historii pokazało okrągły milion odsłon w ciągu ostatniego miesiąca (ALE CZAD!!!).

** Żadne aktualizacje algorytmu się tych technik nie imają, a co więcej, analogicznie do wzrostu narzekania całego wszechświata na kary nakładane przez Google wraz z kolejnymi zmianami algorytmu, ruch na moim blogu systematycznie rośnie.

*** Są to porady ponadczasowe. Wszystkie możesz wykonać samodzielnie, bez pomocy programisty, grafika, ślusarza, czy innych fachowców.

1. Dodawaj nowe wpisy systematycznie i możliwie często

Jedną z głównych tajemnic szczęśliwego związku z Google jest systematyczna publikacja nowych treści na blogu, czy stronie www. Tą radę bardzo wziąłem sobie do serca po wysłuchaniu prezentacji Johna Biggsa (redaktor portalu TechCrunch, w przeszłości pisał m.in. dla The New York Times) na Blog Forum Gdańsk w 2012 roku.

Jedna z jego podstawowych porad dla polskich blogerów dotyczyła właśnie częstotliwości publikacji nowych treści na blogu. O ile dobrze pamiętam, ktoś z sali zapytał jak można to osiągnąć prowadząc jednoosobowy blog, na którym w dodatku publikowane są tylko jakościowe treści, bardzo czasochłonne w przygotowaniu? Częstsze publikacje wymagałyby w takim wypadku obniżenia jakości, czego stali czytelnicy na pewno by nie zaakceptowali. Odpowiedź Johna bardzo utkwiła mi w pamięci i z dużym powodzeniem zacząłem od tego momentu stosować się do jego rady.

Pierwsza możliwość to zakasanie rękawów i tworzenie nowych wpisów z większą częstotliwością. Jeżeli poważnie podchodzisz do blogowania, to może warto zrezygnować z jednego lub dwóch odcinków seriali tygodniowo?

Jeżeli jednak nie masz możliwości wrzucania przynajmniej raz na tydzień spektakularnego wpisu, wrzucaj je raz na miesiąc i dodatkowo twórz w międzyczasie kilka lżejszych i krótkich tekstów. To ma ogromne znaczenie, bo Google lubi kiedy coś się dzieje na stronie.  Warto rozważyć wprowadzenie na blog dodatkowego formatu, być może minibloga. Dzięki temu zyskasz możliwość publikacji krótkich, niestandardowych treści, jasno oznaczonych jako coś innego niż standardowe wpisy.

2. To co najlepsze pokaż na stronie głównej

Nawet jeżeli Twoje najlepsze wpisy zostały opublikowane dawno temu, pochwal się nimi na stronie głównej. Szczególnie docenią to nowi czytelnicy, którzy będą mieli okazję przekonać się jak niesamowite rzeczy dzieją się na Twoim blogu.

Przecież nie każdy nowy wpis zdobywa w tydzień tyle rozgłosu co treści, do których czytelnicy stale wracają, gdzie dyskusje często toczą się długimi miesiącami.

Wracając do SEO – dla wyszukiwarek ogromne znaczenie mają treści obecne na stronie głównej. To bardzo logiczne. Prowadzisz bloga, żeby czytali go ludzie. Więc wszystkie skarby powinny być wyeksponowane w najlepszym miejscu.

3. Tytuł wpisu dla czytelnika, tytuł META dla użytkownika Google

…bo użytkownicy Google mogą niebawem zostać czytelnikami bloga. Zanim to się jednak stanie, warto dać im wyraźnie do zrozumienia, że na tej konkretnej stronie znajdą odpowiedź na zadane wyszukiwarce pytanie. Powtarzam: PYTANIE.

W Google zwykle zadajemy pytania i tak też warto pokazać swój wpis blogowy – jako odpowiedź na pytanie. Stali czytelnicy bardziej docenią chwytliwy tytuł, który ich zaintryguje i nie będzie wprost oznajmiał treści artykułu. Ale jeżeli zadaję wyszukiwarce pytanie „Jak pokroić cebulę?”, to prędzej kliknę w stronę zatytułowaną „Jak nie płakać przy krojeniu cebuli” niż „Szczęśliwa czternastka – Płacze jak bóbr!”.

Wyszukane, niejednoznaczne i zadziorne tytuły warto zachować dla stałych czytelników i na potrzeby dystrybucji wpisu w portalach społecznościowych.

Blog na WordPress - Optymalizacja SEO

W miarę możliwości zadbaj więc (w WordPress np. przy pomocy bezpłatnych wtyczek SEO by Yoast lub All in one SEO Pack) o przygotowanie dwóch tytułów:

  • Tytułu artykułu, który zobaczy każda osoba czytająca wpis na blogu
  • Tzw. tytułu meta, czyli tekstu widocznego w wynikach wyszukiwania jako niebieski nagłówek, a także jako tytuł okna przeglądarki stron internetowych

4. Tematy ważne, ważniejsze i najpopularniejsze

Jako bloger sam decyduję o tym, o czym będę pisał i nikt nie będzie mi dyktował jaka będzie tematyka kolejnego artykułu. Okeeej, ale… muszę też sobie odpowiedzieć na pytanie, czy zależy mi na zdobywaniu nowych czytelników?

Jeżeli tak, to warto wiedzieć, które z opublikowanych do tej pory wpisów cieszą się największym powodzeniem. Obstawiam, że każdy blog ma przynajmniej kilka ponadczasowych tekstów żyjących własnym życiem, i nie tylko nowe publikacje sprawiają, że statystyki odbijają się na kilka dni ponad poziom podłogi.

W celu zidentyfikowania takich perełek zajrzyj do statystyk zebranych w Google Analytics i zobacz, które wpisy zanotowały najwięcej odwiedzin z Google w przeciągu np. ostatnich sześciu miesięcy. Na tej podstawie łatwo ocenisz, co „zażarło” w wyszukiwarce. Teraz będzie już z górki. Możesz pociągnąć ten popularny temat i napisać przynajmniej kilka nowych wpisów rozszerzających dane zagadnienie lub blisko z nim związanych.

Jako przykład podam mój blog kulinarny: Od początku publikowałem przepisy na zupy, pizzę, desery, ciasta, domowe obiady i wiele innych kategorii dań. Największym uznaniem w oczach robotów wyszukiwarek cieszyły się zupy i przepisy na własnej roboty nalewki, więc to właśnie w tych kategoriach starałem się regularnie dodawać nowe wpisy. Było warto. A ciasta i desery zostawiłem specjalistom od słodkości, czyli np. www.mojewypieki.com 🙂

5. Wpisy powiązane – #DIY_ONLY

Nowe technologie są takie wygodne. Ściągasz odpowiednią appkę, instalujesz wtyczkę i wszystko dzieje się samo. 100% wygody, ja leżę, a maszyny robią za mnie. Brzmi pięknie, niestety jest jedno ALE.

Polega ono na tym, że wszelkiego rodzaju widgety/wtyczki/moduły podpowiadające czytelnikom co warto przeczytać po zakończeniu lektury danego wpisu działają w dużej mierze losowo. Oznacza to, że tak samo często wyświetlane są zajawki czy linki najbardziej epickich wpisów w całej historii bloga jak i odnośniki do najsłabszych tekstów, których pies z kulawą nogą nie odwiedza z własnej woli.

Na wysoką pozycję w wynikach wyszukiwania w znaczący sposób wpływa ilość linków prowadzących do danego wpisu z różnych miejsc w sieci. Zarówno z zewnętrznych stron jak i z innych podstron twojego własnego bloga. Co za tym idzie, najlepsze wpisy powinny być polecane np. poprzez popularne „Wpisy powiązane” znacznie częściej niż te, na których Ci nie zależy. W zasadzie proponowałbym polecanie tylko tych, na których Ci zależy i nie zdawanie się na żadne automaty.

Tłumaczyłem to niedawno trójce swoich znajomych i za każdym razem słyszałem narzekanie, że to trudna sprawa, że informatyka będzie trzeba załatwić, że już nie mają nerwów do kolejnych zmian na swoich blogach… Nic bardziej mylnego. To jest banalnie proste. Bardzo proste. Super proste.

Wystarczy, że na końcu tekstu w kilku punktach wypiszesz własnoręcznie tytuły wpisów, których popularność jest dla Ciebie kluczowa i ręcznie podlinkujesz do właściwych podstron bloga. To bardzo prosta i potężna technika.

WordPress SEO dla blogerów

Podsumowując

Najbardziej wartościowi są stali czytelnicy odwiedzający blog dzięki newsletterowi czy subskrypcji kanałów social media. ALE Google było, jest i będzie świetnym źródłem pozyskiwania czytelników, których jednorazową wizytę możesz zamienić w długą i udaną relację. Ruch z wyszukiwarki nie ma dużego prestiżu, ale ma wiele zalet, z których najważniejszą jest moim zdaniem jego stabilność i przewidywalność w dłuższej perspektywie.

Jak wszystko co dobre, tak i powyższe wskazówki radzę wprowadzać w życie z umiarem. Co za dużo to niezdrowo, więc szkoda by było, żeby w oczach czytelników i robotów wyszukiwarki blog stał się przerysowaną karykaturą.

Ufff. Długi wpis wyszedł, ale to prawdziwy temat rzeka 😉 Na wszelkie pytania chętnie odpowiem w komentarzach.

Komentarze: 35

  1. Nic tylko przyklasnąć. W końcu jakiś poradnik z cyklu „SEO nie gryzie”. SEO to umiejętność pisania i myślenie o tym, by otworzyć do swoich wpisów drzwi a nie zamykać ich na kłódkę. Dobrze ten wpis to pokazuje

    1. Dodawanie wpisów nie należy do SEO, w tym są stricte techniczne aspekty naszej witryny. SEO to nie umiejętność pisania, nie szerzcie takich rzeczy. Pisanie może być blogowaniem, content marketingiem lub inną formą z tym powiązaną. Reszta tekstu spoko, jednak jest to mały promil tego wszystkiego. Wystarczy aby jakaś osoba techniczna zainteresowała się daną tematyką, a wyprzedzi 99,9% polskich blogerów. Jedynie domeny z dobrą historią/reputacją będą się opierały (ale tam zazwyczaj jest coś więcej niż tylko pisanie posta i zostawienie go na pastwę samemu sobie)

      1. Łukasz wydaje mi się, że nie przeczytałeś powyższego wpisu. Nie napisałem nigdzie, że SEO to pisanie, a porady dotyczą optymalizacji tego co już mamy na blogu. Częstotliwość dodawania nowych treści (czyli pkt 1) to też moim zdaniem aspekt techniczny. A jak widzę buńczuczne stwierdzenie „a wyprzedzi 99,9% polskich blogerów” to się pytam, dlaczego nikt tego jeszcze nie zrobił? Widziałem zapowiedzi wielu seo ninja, którzy machali szabelkami, a jakoś słuch o nich zaginął, a także nie widziałem aby któryś napisał np. 500 super jakościowych i unikalnych wpisów wynikających z pasji, a nie chęci zdobycia szczytu w wynikach dla atrakcyjnych słów kluczowych ;p

        1. Umieściłem komentarz pod komentarzem innej osoby 😛 Odniosłem się do tej
          wypowiedzi plus do artykułu, nie chciałem tworzyć kilku komentarzy ;P
          Dla mnie SEO, to czysta optymalizacja wewnątrz naszego serwisu. Ja częstotliwości publikacji nie wliczam do tego, dla mnie to jest już inna działka (dla mnie to jest budowa reputacji, a to nie oznacza, że mamy dobre SEO). Ty masz takie zdanie, a ja takie, każdy niech wybierze co dla niego będzie dobre. Co do tego,
          dlaczego SEOwcy nie piszą na wszystkie tematy, to odpowiedź jest prosta i
          między innymi odpowiedziałeś na to pytanie sam. Przede wszystkim to
          czas, opłacalność projektu, rozległość internetu i tzw modna
          „pasja”. W internecie jest tyle nisz, że miejsca starczy dla każdego. Jednak
          są takie tematy, w których SEOwców jest od groma i tam zwykli blogerzy będą mieli ciężko. Tam muszą zdać się na marketing, a nie na kilka sztuczek z podstaw SEO. Chciałbym, aby blogerzy byli świadomi tej drugiej strony, aby nie było tekstów „Czytałem na blogu xyz to i to, zrobiłem to i to, nie miałem efektów, poświęciłem czas, pieniądze i nic z tego nie zyskałem. Wole inną formę promocji”. Niestety spotykam się z tego typami wypowiedzi. Co do znikania
          ludzi, to może być wiele opcji. Np. taka, że nikt nie chwali się jeśli natrafia na fajne źródło, które można dobrze zmonetyzować;)

          1. Łukasz dzięki za komentarz 🙂 Co do większości się zgadzam z Tobą, ale my tu o blogach, więc patrzymy od strony pasji i tego jak można ją wspomóc dobrymi praktykami, dziś akurat związanymi z SEO, ale to tak jak napisałeś – tylko jeden element układanki.

          2. A ja dziękuję za wymianę zdań 😉 Co do blogerów, to warto wspomnieć o problemie tagów, kategorii, duplicate content dla mnie to największa bolączka tej grupy 😉

          3. Łukasz. Źle mnie zrozumiałeś, ale tez uciekłeś od sedna. Biało-kapeluszowe SEO to jest umiejętność pisania tak jak np… no nie wiem szkoły bezpiecznej jazdy uczą bezpiecznego prowadzenia samochodu. Driftowanie na lodzie to nie jest KIEROWANIE autem ale w pewnym sensie jest, prawda? Albo po nauce oddychania przeponą. nie mówimy, że uczymy się oddychać ogólnie tylko oddychać przeponą tak?
            Tak samo z umiejętnością pracy z tekstem już w głowie na etapie tworzenia kontentu. Od 3 lat uczę, że tak jak montaż wideo powinien powstać w głownie zanim zaczniemy kręcić tak samo warto pomyśleć o kontrukcji tekstu, śródtytułach czy ekosystemie bloga ZANIM powstanie masa kontektu, który potem dużo ciężej „remontować”. Aczkolwiek troche wypowiadam się z pozycji osoby, pracującej z newsami w każdej godzinie i na zasięgach przekraczających czasami milion dziennie, stąd myślę godzinami i dniami a nie tygodniami i miesiącami 😉
            A w świetle stawiania na jakość treści i przy odrobinie wiedzy takiej jak powyższa – treści podbijane przez pozycjonerów ewidentnie nie mają szans z treściami, robionymi przez media-workerów czy blogerów. Co też widać ostatnio w SERPach

  2. Super wpis. Tego potrzebowałam. Nie mam problemów z pozycjonowaniem bloga, ale nigdy nie miałam pewności czy robię wszystko co się da. Teraz jeszcze mnie upewniłeś, że dodawanie miniaturek pod wpisem jest ok. Tak robiłam na blogspocie i chyba do tego wrócę. 🙂

    1. tak tak warto pod wpisem dodać ręcznie dobierane „powiązane”, a teraz jak tam patrzę na mój wpis, to widzę, że przydałaby się część 2 z kolejnymi pięcioma poradami już dla bardziej zaawansowanych 😉

    1. Krzysiek, Ty jesteś bardziej ogarnięty technicznie, więc polecam do WP wtyczkę ACF z dodatkiem „repeater”, dzięki któremu łatwo zrobisz ręczne dobieranie wpisów powiązanych 😉

  3. Brawo Tomek, kawa na ławę, dobrze że ktoś zaczął mówić, że to content jest najważniejszy. Z całą odpowiedzialnoscią potwierdzam!
    Trochę dosyć mam sytuacji jak wiele osób mające strony www nabiera się na firmy, które fundują „efektywne” kampanie SEO. SEO to nie kampania, a dobra optymalizacja. Na moich szkoleniach emarketingowych powtarzam to jak mantrę i jestem w szoku jak wielu ludzi się budzi, bo myśleli inaczej i że trzeba mieć na to grube wory pieniędzy (a takie rzeczy tylko w niektórych przypadkach).

    1. Ja to samo powtarzam swoim klientom, ale mało kto się stosuje, bo tu nie ma drogi na skróty, a taką właśnie obiecują – jak zauważyłeś – firmy od promocyjnego pozycjonowania za 100 zł miesięcznie

  4. Nie każdy kto prowadzi bloga ma dobrą i unikalną treść. Poza tym jakość oceniałbym tu w kontekście przydatności, bo roboty wyszukiwarek potrafią czytać, ale raczej nie ze zrozumieniem. Oceniają treści w inny sposób (np. na podstawie zachowań użytkowników).

    Pierwszy punkt jest całkiem jasny. Roboty indeksujące bardzo chętnie i szybko konsumują nowe treści na moim forum. W przypadku bloga warto zastanowić się jednak nad ilością (taka, która nie obniży jakości), bo czytelnicy też mają ograniczoną liczbę godzin na ogarnianie internetu a szkoda by przeoczyli większość naszych wpisów (a sam ruch z wyszukiwarek nie jest dobry).

    Trzeci punkt jest według mnie mylący. Sugeruje jakby teksty widoczne w wynikach wyszukiwania miały wyglądać inaczej niż to co zobaczy czytelnik na blogu. Byłoby to szybką drogą do zniknięcia z wyników wyszukiwania. Myślę, że chodziło bardziej o budowę meta tytułu, czyli np. „tytuł wpisu < kategoria < nazwa bloga".

    Wiem, że nie da się pisać samych popularnych tekstów, ale ja bym promował różne treści. Nie tylko te, które już się wybiły. Podbijanie bardzo starych postów zakłamuje nieco statystyki (popularność, zasięg) a to szybko wyjdzie przy kampanii, która nie obejmuje całego bloga a jedynie najnowsze wpisy.

    Sugerować posty można nie tylko na końcu artykułu, ale i w samej treści. Zastanawiam się co bardziej zachęca do klikania: kawałek tekstu zalinkowany w poście czy odnośniki na samym końcu? Ja stosuję obie metody w zależności od sytuacji (jak wspominam, że o czymś pisałem i jak uważam, że wątki rozszerzają dany temat, ale nie było potrzeby pisania o tym w treści posta).

    1. Dzięki za długi wywód. Co do starych postów to mam tu na myśli takie o ponadczasowej wartości i aktualne nawet długo po publikacji.

      W trzecim punkcie nie piszę o oszukiwaniu internautów (tego jak wiadomo Google zabrania i za to karze), ale o dopasowaniu meta tytułu pod kątem wyszukiwarki, jeżeli standardowy tytuł wpisu tego nie gwarantuje. Oprócz tytułu mamy jeszcze całą treść, która powinna być dokładnie tym o czym traktują oba tytuły 😉

      1. ale nie to wynika – według mnie – z tego punktu. Jego nazwa oraz końcówka sugerują dwa różne tytuły a w meta tytule zawarty jest przecież ten z wpisu.

        1. No właśnie nie jest zawarty w meta tytule ten z wpisu ;p Dla przykładu z obieraniem cebuli tytuł meta zrobiłbym „Najlepsze sposoby na obieranie cebuli” a tytuł wpisu „Nie płacz jak bóbr, okiełznaj cebulę” 😉 …a cały wpis oczywiście o obieraniu cebuli i niczym innym.

          1. i tę metodę gdzie stosujesz? W tym przypadku tytułem strony jest to co pokazuje pasek przeglądarki a tytuł posta to jedynie jeden z nagłówków, tak? Nic za to oficjalnie nie grozi? Na tym blogu nie widzę by tytuł z paska przeglądarki był zupełnie inny niż tytuł posta na blogu, dlaczego?

          2. Tę metodę stosuję wszędzie, gdzie uznaję to za stosowne i sprawdza się świetnie od dawna. Weź pod uwagę, że ze strony Google nie grozi nic złego, dopóki nie próbujesz ich wykiwać, a ustawienie meta tagów w celu polepszenia doświadczeń użytkowników (UX) jest wręcz mile widziane i o tym sam Mat Cutts w swoich wideo nie raz mówił. Co ciekawe Google daje sobie prawo – i z niego korzysta – do zmiany tytułu danej strony jeżeli algorytm uzna, że jego wersja będzie lepsza dla zapytania, które wklepał w wyszukiwarkę użytkownik, i wtedy nie zobaczysz ani tytułu artykułu ani tytułu meta, tylko efekt freestyle’u Google’a 😉 Na szerszą skalę objawia się to np. w postaci dodawania nazwy strony/bloga w wynikach dla popularnych słów kluczowych, gdzie większość pozycji miałaby w przeciwnym wypadku praktycznie takie same tytuły

          3. o dodawaniu elementów do title wiem od dawna, bo google kiedyś zaczęło mi dopisywać nagłówki do podstron, które działały w oparciu o include i adresy ?id=nazwa. Nie przyglądałem się jednak ani nie testowałem całkowitej zmiany title, by nie korzystało ze schematu, który podałem wyżej.

  5. Podoba mi się, praktyczne i proste informacje. A co więcej, zmotywowało do powrócenia do własnego bloga. Dzięki!

  6. Temat SEO jest dla mnie fascynujący, im bardziej zagłębiam się w niego, tym mocniej chcę go poznawać. Twoje wskazówki po części znałam i stosowałam. Po przeczytaniu tego wpisu widzę, że kilka moich pierwszych wpisów, przy których świeci się czerwona kropa SEO muszę poprawić. Dla mnie zielona kropka przy SEO to nie tylko dążenie do zielonej kropki, a poprawianie jakości wpisu. Te światełka motywują mnie do napisania wpisu nieco dłuższego, nawiązania do wcześniejszej twórczości. To jest i powinno być naturalne, dla mnie takie staje się takie coraz mocniej 🙂

  7. I widzę, że kolejny blog nie korzysta z domyślnej opcji komentarza tylko wtyczki ;p Czy to jest faktycznie wygodniejsze?

Komentarze są wyłaczone.