Czy warto pojechać na Internetbeta?

W zeszłym tygodniu pojechałem do Rzeszowa na konferencję Internetbeta. Słyszałem o tym wydarzeniu nie raz, słyszałem i dobre, i niezbyt przychylne opinie. Teraz mogę dorzucić swoje trzy grosze, szczególnie że miałem okazję wystąpić na „Becie” w roli prelegenta.

Do wystąpienia na scenie zaprosił mnie Grzesiek z Content House, z którym w duecie opowiedzieliśmy co nieco o tym, jak Polacy realizują swoje kulinarne zainteresowania w sieci, a także jak skutecznie sparować blogera kulinarnego (czyli mnie) z marką w postaci Akademii Smaku.

Jestem prelegentem na internetbeta
fot. Konferencja Internetbeta (źródło)

Przed wyjazdem do Rzeszowa usłyszałem od kilku osób, że Internetbeta to głównie imprezowanie i mało konkretnej wiedzy na prelekcjach, a co za tym idzie wydatek ponad tysiąca złotych na bilet nie jest złotym interesem. Organizatorzy zaś na stronie internetowej zapowiadali konferencję takimi słowami:

Konferencja InternetBeta to w opinii większości uczestników dotychczasowych edycji, najlepsza impreza tego typu w Polsce. Cieszymy się z takiej oceny i co roku staramy się podnosić poprzeczkę jeszcze wyżej.

A jakie są moje wrażenia?

Do Rzeszowa jechałem z takim nastawieniem, by na nic się nie nastawiać. No może poza jednym: nie przesiedzieć trzech dni na aulach, gapiąc się w slajdy. Byłem już na wielu konferencjach i ostatnie co wspominam, to prelekcje.

Owszem, na Internetbeta spośród kilkudziesięciu wystąpień wybrałem z agendy kilka, które wydały mi się szczególnie interesujące. Co więcej, z kilku z nich wyszedłem z notatkami, a to już bardzo dobrze. Jeżeli siedząc na widowni usłyszę choć jedną rzecz, którą następnego dnia będę mógł wdrożyć w swojej firmie, to drogi bilet od razu zaczyna się spłacać.

Cała magia Internetbety dzieje się jednak poza salami wykładowymi. Nietypowa lokalizacja imprezy (na totalnym zadupiu) w malowniczej Kielnarowej pod Rzeszowem powoduje, że przez całe trzy dni wszyscy uczestnicy przebywają razem. Nie ma biegania na spotkania (umówione przy okazji) w pobliskiej galerii handlowej, w porze obiadowej zamiast rozpierzchnąć się po centrum dużego miasta, wszyscy spotykają się na parkingu w kolejce do foodtrucków.

Next level networking

Dzięki temu networking odbywa się tu na zupełnie innym poziomie niż zwykle. Zupełnie naturalnie, bez polowania na wizytówki. Po prostu spotykasz nowych, świetnych ludzi w kolejce po drinka w trakcie imprezy integracyjnej, albo na rozgrzewce przed wspólnym porannym bieganiem.

internetbeta-koncert
fot. Konferencja Internetbeta (źródło)
fot. Konferencja Internetbea (źródło)
fot. Konferencja Internetbeta (źródło)

Właśnie dzięki temu trzy dni minęły niczym z bicza strzelił, a ja dotarłem na dosłownie kilka z interesujących mnie kilkunastu wykładów. Krótka pogawędka z dopiero co poznanymi ludźmi nie raz przerodziła się w ponad godzinne, inspirujące rozmowy.

Dość wysoki koszt biletu pełni też moim zdaniem funkcję swego rodzaju filtra, dzięki któremu uczestnikami konferencji są osoby nieprzypadkowe, będące jednak na nieco wyższym poziomie branżowo-internetowego wtajemniczenia.

W drodze na konferencję napisałem takiego tweeta:

…a teraz, kilka dni po wszystkim, w głowie nadal mi szumi i powoli trawię tony branżowego mięsa, którym dostałem w twarz. Czy warto pojechać na Internetbeta?