Enjoy your life - prolog

Przez ostatnie tygodnie pokazywałem pomysł na ten blog zaufanym osobom i prosiłem ich o opinie, i rady. Często przewijały się pytania w stylu „Po co ci drugi blog?”, „Jak ty to ogarniesz?”. Hmmm. Należy się wszystkim kilka słów wyjaśnienia – m.in. o tym po co mi ten blog, i co jego nazwa ma wspólnego z daleką Koreą.

Swoją przygodę z blogowaniem zacząłem w 2008 roku, jednak blog kulinarny zawsze był czymś zupełnie obok mojej pracy i dużej części moich pasji, i zainteresowań.

Zajadam.pl to mój osobisty, ogromny sukces i droga którą będę podążał w kolejnych latach. W zasadzie to cały czas myślę, że jestem dopiero u progu tego co najlepsze w mojej kulinarno-internetowej pasji. To jest MEGA!

Ale…

Jestem twórcą internetowym, przedsiębiorcą, gadżeciarzem, a prywatnie mężem i rodzicem. Mam zdecydowanie więcej fajnych pomysłów, niż jestem w stanie spamiętać, nie wspominając już o ich realizacji.

W internecie siedzę już dobre 10 lat, mam sporo praktycznej wiedzy, która niejednokrotnie była pomocna dla wielu osób. Aktualnie wszystkie moje mądrości znikają w czeluści skrzynki e-mail i komunikatora na Facebooku, gdzie zadajecie mi pytania na tematy idealnie nadające się na wpisy na blogu.

Od dawna uwierał mnie też fakt, że na blogu kulinarnym ogromne zainteresowanie budzą moje przepisy, ale nikogo, absolutnie nikogo nie interesuje masa innych tematów, które cisną mi się na usta (lub na klawiaturę), i których kiszenie w sobie sprawia autentyczny ból 😉

Od dziecka byłem osobą, która raczej coś kombinuje i idzie pod prąd, zamiast biernie konsumować rzeczywistość. To, że działałem na przekór otaczającemu światu zawsze dotąd sprawiało, że byłem szczęśliwy i świetnie czułem się w swojej własnej skórze, więc…

Dlatego powstał nowy blog

Do dziś brakowało mi w Internecie własnego miejsca. Takiego, w którym nie mam ograniczeń, piszę to co chcę i na wszystkie tematy, które mnie interesują, w których mogę zaoferować czytelnikowi realną wartość.

Nazwa i wątek koreański

W życiu zwracam uwagę na detale, w internecie na pojedyncze piksele. Często zachwycają mnie totalne pierdoły i podążają za mną przez wiele miesięcy, a nawet lat.

Nie. Nie zbieram śmieci i tandetnych suvenir. Zbieram wspomnienia i ładne obrazki, głównie w swojej głowie. Taki ze mnie marzyciel. Lubię też fotografię, taką która do mnie przemawia. W 2010 roku trafiłem na blog Fifty Foot Shadows autorstwa Johna Careya, na którym zobaczyłem zrobione w stolicy Korei Południowej zdjęcie:

enjoy_your_life

Od tamtej pory jest to moja jedyna i niezmienna tapeta na każdym komputerze. Codziennie oglądam to zdjęcie wiele razy. To dla mnie super pozytywna scena. Słoneczna, uderzająca spokojem chwila uchwycona w Seulu, stała się inspiracją dla mojego życiowego motto. Od dawna wiedziałem, że zrobię w internecie coś co nazwę „Enjoy your life” – to właśnie ja, to właśnie definicja tego co myślę, i do czego dążę. Proste, piękne i prawdziwe.

Przygodo trwaj

Blogi i blogosfera to już nieodłączna część mojego życia, a Enjoy your life to tylko nowy rozdział. Jestem niesamowicie podekscytowany!

Na powitanie na stronie głównej napisałem:

Jestem facetem po trzydziestce, tatą, mężem, umiarkowanym gadżeciarzem, przedsiębiorcą i blogerem. Jeżeli jesteś osobą pozytywnie nastawioną, pomysłową, odważną i pracowitą, to na pewno będzie nam się dobrze rozmawiało.

I taki właśnie ma być ten blog. Proste.

P.S.

Tradycji musi stać się za dość i skoro już mam głos, to muszę podziękować kilku osobom. Ani, Agacie, Agnieszce, Gregowi, Kasi, Paulinie, Tomkowi i wszystkim, którzy oglądali, podglądali, hejtowali, czasem wsparli mnie dobrym słowem i konkretnymi uwagami na etapie tworzenia tego bloga. Dzięki! 🙂

Komentarze: 10

  1. Pierwsze co jak odwiedziłam tę stronę – „ale tu ładnie!”. Po chwili, kiedy zobaczyłam, kto jest autorem bloga już wiedziałam skąd ten profesjonalny wygląd 🙂 To będzie super miejsce, jestem o tym przekonana! I czekam z zaciekawieniem na kolejne wpisy 🙂

  2. Na Twój blog trafiłam w momencie, kiedy już za moment planuję start własnego drugiego bloga (po pierwszym skierowanym stricte do moich klientów). Ostatnio opuściły mnie wszystkie pozytywne myśli związane z nowymi blogowymi planami (chyba za długie przygotowania i za dużo myślenia). Przeczytanie tego posta było takim mini momentem zwrotnym i przywróciło mi cały entuzjazm i zapał do pracy – dzięki! 🙂 Zapisuję sobie Twój adres w bloglovin i będę śledzić, bo przeczuwam, że nie jedną notkę przeczytam z zainteresowaniem 🙂

    1. Cześć Aneta! Dziękuję za ujawnienie się, szczególnie w momencie, kiedy motywacja nieco spadła. Mega się cieszę, że Cię zmotywowałem swoim wpisem 🙂 A z tej okazji powiem Ci jeszcze, że podobnie miałem ja z tym blogiem – myślałem i kombinowałem przynajmniej kilkanaście miesięcy. Uruchomiłem go pierwszy raz, napisałem kilkanaście wpisów i zdechło wszystko: zapał, pomysły, … Z czasem wszystko jednak zaczęło się detal po detalu składać w jedną całość, aż w głowie zaświeciła się żaróweczka, że to w końcu jest TO o co chodziło od początku 🙂 Podsumowując – najlepsze pomysły potrzebują czasem trochę poleżakować, szczególnie jeżeli chcesz zrobić coś z duszą, co będzie funkcjonować przez długie lata. Życzę Ci powodzenia i koniecznie daj znać, jak już coś nowego pokażesz światu! 🙂

      1. Dzięki 🙂 Myślę sobie, że po prostu perfekcjonizm jest słaby – blog wymyśliłam ponad rok temu i od tamtej pory „się przygotowuję”. Jakbym założyła go miesiąc od pomysłu, pewnie nie miałabym tylu wątpliwości – ot, nauczka na przyszłość! Nawet całkiem cenna 🙂

Komentarze są wyłaczone.